piątek, 1 lutego 2013

Trouble with travelling light


Jednym z podstawowych problemów, które zazwyczaj napotykamy przed wszelkimi wyjazdami jest sam proces pakowania się. Czy nasz wyjazd trwać będzie tydzień, czy pół roku nie robi to wielkiej różnicy. Walizka zapełnia się zazwyczaj w równie szybkim tempie. Czy powodem jest nasz konsumpcyjny styl życia? Całkiem możliwe. Ludzie mają tendencje do kupowania, posiadania, a przede wszystkim przywiązywania się do przedmiotów. Nie jest to wielkim odkryciem. Sprawdza się również w moim przypadku. Wychodząc dzisiaj rano z domu ze smutkiem patrzyłam na moją zupełnie nową, błyszczącą mega-turbo suszarkę, która nie znalazła się w mojej torbie ze względu na swoje rozmiary. Pożegnać musiałam się również z wieloma innymi przedmiotami codziennego użytku, które niby są niezastąpione, ale bez których jak widać obyć się można. Hołdując zasadzie 'travel light' strałam się oprzeć pokusie wkładania do walizki czego popadnie (mniej lub bardziej skutecznie). Rozsądny podróżnik nie powinien ciągnąć za sobą 'nadbagażu' – w sensie rzeczy materialnych. Co potencjalnie nas może spowolnić i ograniczyć należy zostawić za sobą, a nie ciągnąć jak kulę u nogi. Ograniczenia wagowe i wymiarowe pociągnęły za sobą również dylemat 'modnie czy wygodnie?'. Konsekwentnie zrezygnowałam więc z rzeczy, które choć ładne, to jednak nie noszone przeze mnie na co dzień lub w podróży mało praktyczne. I tak zamykając za sobą drzwi pożegnałam się w myślach ze wszystkim naraz i z osobna otwierając umysł na nowe...


  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz